W sobotę 2 listopada Zwierzyniecki mierzył się na wyjeździe ze Strzelcami Kraków. Lajkoniki jako lider, a gospodarze jako przedostatnia drużyna w tabeli. Ale miejsce w lidze nie ma większego znaczenia. Patrząc na poprzednie sezony, Zwierzyniecki lubił gubić punkty z drużynami, które szorowały dół tabeli. Dodatkowo o Strzelach mówiło się, że są zespołem, który gra ładny futbol i podczas całej rundy jesiennej zasłużyli na co najmniej kilka punktów więcej, niż uzbierali.

Do wyjściowego składu ZKS-u wrócili Gajos i Rymarski, którzy poprzedni mecz zaczynali na ławce. Spotkanie lepiej zaczęli gospodarze i to oni przeważali oraz stwarzali sobie sytuacje bramkowe, wykorzystując niefrasobliwość obrońców, a w zasadzie to całej drużyny Zwierzynieckiego. W 5 minucie Młodnicki na 30 metrze nieprzepisowo zatrzymał Stachela wychodzącego sam na sam, za co szczęśliwie dostał jedynie żółtą kartkę. Ten sam napastnik chwilę później przegrał pojedynek 1 na 1 z Teteryczem, a następnie w polu karnym Lajkoników przedryblował 3 rywali i trafił w poprzeczkę. Później powoli do głosu zaczęli dochodzić goście. Ich gra dalej pozostawiała wiele do życzenia, w ich atakach pozycyjnych brakowało przede wszystkim dokładności i ruchu bez piłki. Za to formacja obronna zaczęła działać bez zarzutu, Zwierzyniecki dłużej utrzymywał się przy piłce i dzięki temu zaczął wypracowywać sobie sytuacje strzeleckie. Najlepszą zmarnował Gajos, jednak chwile później po prostopadłym podaniu do Rymarskiego zrekompensował się, wygrywając sytuację sam na sam z bramkarzem. Bramka padła w końcówce pierwszej połowy, a więc na przerwę goście schodzili przy jednobramkowym prowadzeniu.

W przerwie padło parę ostrych słów, ponieważ mimo prowadzenia, gra lidera ligi wyglądała słabo, a jej kontynuacja mogłaby doprowadzić do bramki wyrównującej dla gospodarzy. Początek drugiej połowy był jednak wymarzony dla Zwierzynieckiego, bo po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę do własnej bramki skierował jeden z zawodników Strzelców. Przez resztę meczu ZKS raczej kontrolował wydarzenia boiskowe, stwarzając sobie przy tym kilka sytuacji bramkowych, które nie zakończyły się golem. Strzelcy nie zawiesili broni i atakowali coraz większą liczbą graczy, jednak rzadko zmuszali Teterycza do interwencji. Dodatkowo mieliśmy parę kontrowersji sędziowskich, kiedy arbiter kilka razy nie gwizdnął przewinień po zagraniu piłki ręką w polu karnym oraz dwukrotnie puścił płazem podanie „od swojego” w polu karnym Strzelców. Jak to mawiał klasyk „2-0 to najbardziej niebezpieczny wynik w piłce”, dlatego w 80 minucie Wolarek uderzył z linii pola karnego i wyprowadził Zwierzyniecki na trzybramkowe prowadzenie, czym sprawił, że Lajkoniki, jak i Strzelcy wiedzieli już, kto w tym meczu zdobędzie 3 punkty. 5 minut później Dziura wygrał pojedynek na skrzydle, wbiegł w pole karne i wystawił piłkę Rutkowskiemu do tzw. pustaka.

Cieszy czyste konto (dopiero drugie w tym sezonie!) oraz dobry wynik i trzy punkty pomimo nie najlepszej gry. W poprzednich latach Zwierzyniecki mecze takie jak ten albo przegrywał, albo je remisował. Lajkoniki wygrały 4 mecz z rzędu i umocniły się na pozycji lidera. Inne drużyny w tej kolejce grały pod żółto-czerwonych i dzięki temu Zwierzyniecki ma już 7 punktów przewagi nad drugim zespołem w tabeli (pamiętajmy jednak, że Cedronka ma jeden mecz zaległy), więc na pewno zimę spędzi w fotelu lidera. Następne spotkanie, a zarazem ostatnie w tym roku Lajkoniki zagrają u siebie w najbliższą sobotę (09.11) o godzinie 13:00 z Wandą. Serdecznie zapraszamy na ten mecz!